Wyrok sądowy Dyrektora Inspektoratu Służby Więziennej w Koszalinie, pułkownika Krzysztofa Olkowicza, kolejnym twardym dowodem rozległej hańby koszalińskiego wymiaru sprawiedliwości i piętnem Judaszy, którzy na niego donieśli.

    NIEZWYKŁA POSTAĆ – BEZKOMPROMISOWY – NIEPRZEMAKALNY

 

Z uwagi na rozliczne informacje o niezwykłej sprawie sądowej szefa służby więziennej w Koszalinie o której zrobiło się głośno nie tylko w Polsce, postanowiłem dotrzeć do ich źródeł i osobiście zweryfikować zdobytą wiedzę.  W tym celu w dniu 15.09.2014r  zwróciłem  się do Sądu Okręgowego w Koszalinie V Wydziału Karnego Odwoławczego z wnioskiem, o udostępnienie akt sprawy pułkownika Krzysztofa Olkowicza. Jako dziennikarz śledczy zamierzałem dokonać własnej analizy zebranego w sprawie materiału dowodowego i obiektywnie ustalić na czym miałaby polegać wina człowieka o której mowa w dwuinstancyjnym wyroku koszalińskich skorumpowanych sądów. Rejonowego i okręgowego. Wydanego w dniu 26 maja 2014r  w Sądzie Rejonowym w  Koszalinie przez SSR Annę Sikorską – Obtułowicz. Instrumentalnie przyklepanego w dniu 9 września 2014r przez notoryczną szwindlarkę, SSO Renatę Rzepecką – Gawrysiak.
Dwuinstancyjnie uznano pułkownika Krzysztofa Olkowicza za winnego popełnienia ciężkiego wykroczenia, ale nie wymierzono mu kary tylko i wyłącznie z powodu uratowania mocno nadwątlonej reputacji skorumpowanego „wymiaru sprawiedliwości” Okręgu Koszalina.  A mianowicie za zapłacenie 40 zł grzywny za chorego psychicznie mężczyznę bezprawnie skazanego przez „sąd” i osadzonego w zakładzie karnym. Pana Arkadiusza K.

Z moich ustaleń dokonanych w sprawie jednoznacznie wynika, że „Arkadiusz K. trafił do koszalińskiego aresztu 3 września 2013 r  z powodu nie zapłacenia 100 zł grzywny za kradzież wafelka, którego zjadł w sklepie podczas reemisji choroby psychicznej. Nie mając świadomości, że łamie prawo.  Grzywnę zamieniono mu na 5 dni aresztu. O powodach osadzenia mężczyzny płk. Krzysztof Olkowicz dowiedział się trzy dni później więc zaprosił więźnia na rozmowę w trakcie której nabrał podejrzeń, że cierpi on na jakieś schorzenie psychiczne.  Schizofrenię paranoidalną. Sąd skazał go w trybie nakazowym (na posiedzeniu bez udziału stron) na 100 zł grzywny za kradzież wafelka wycenionego na 99 groszy.  Arkadiusz K. grzywny nie zapłacił i z tego powodu „sąd” zamienił ją na pięć dni więzienia……….

Dyrektor Olkowicz ustalił, że pan Arkadiusz nie powinien przebywać w więzieniu, bo nikt nie zapewni mu właściwej opieki. Uznał, że chory może być również narażony na szykany współwięźniów.  W związku z powyższym polecił pracownikowi, by wpłacił 40 zł grzywny (potem oddał mu pieniądze) za dwa dni pozostające do odbycia kary. Dzięki temu mężczyzna opuścił celę. O trzy dni za późno. Ale zawistni pracownicy więzienia napisali na niego perfidny donos do Ministerstwa Sprawiedliwości, który z niezrozumiałych powodów został urzędowo przekazany koszalińskiej policji. A ta zamiast umorzyć sprawę z powodu znikomej szkodliwości czynu, z nadgorliwej służalczości  wobec sędziowskiej sitwy sporządziła wniosek o ukaranie  dobroczyńcy i skierowała do Sądu Rejonowego w Koszalinie. Natomiast sąd ten orzekł, że Krzysztof Olkowicz podżegał pracowników do zapłacenia grzywny, czym popełnił poważne wykroczenie, bo osoby „obce” nie mogą opłacać grzywien za skazanych. Nie wymierzył mu jednak za to kary.

SSR Anna Sikorska – Obtułowicz uznała jego empatyczny odruch za bardzo szkodliwy społecznie.  Pozytywnie natomiast oceniła chęć pomocy choremu.  Ale sprzecznie z zasadami logicznego rozumowania i doświadczeniem życiowym, cynicznie stwierdziła, że powinien zrobić to oficjalnie, wykorzystując procedury.
Na nic się zdały jego logiczne tłumaczenia, że był piątek i gdyby zaczął przygotowywać pisma, to chory wyszedłby z celi, zanim dotarłyby one do sądu. Pomimo posiadania źródłowej wiedzy na temat standardowej opieszałości sądowej, zarzuciła obwinionemu,  „że mógł telefonicznie skontaktować się z sędzią penitencjarnym”.  Według niej płk. Krzysztof Olkowicz „swoim zachowaniem, mimo działania w celu obrony praw osoby chorej, podważył prawomocne orzeczenie sądu  (skazujące schizofrenika). Pomimo, że w konsekwencji ujawnienia przez niego rażących naruszeń prawa sąd był zmuszony uchylić swoją niedorzeczną decyzje. Bo okazało się, że mężczyzna jest ubezwłasnowolniony, a sąd tego nie sprawdził. Jednak zdaniem sędzi Anny Sikorskiej – Obtułowicz okoliczność ta nie miała znaczenia, bo o ubezwłasnowolnieniu chorego obwiniony dowiedział się dopiero po wypuszczeniu go z celi. Tak czy inaczej mamy tu do czynienia z kolejnym łajdactwem koszalińskiej sitwy sądowej, która niewątpliwie sprawę kradzieży batonika potraktowała jako kultową. Zapewniającą wszystkim wielki sukces wpisany do statystyki orzeczniczej i nie wykluczone, że także awanse, odznaczenia i nagrody pieniężne. Ale dla uczciwych, logicznie myślących ludzi jest to kretynizm prawniczy.

Według tych „sędziów” Krzysztof Olkowicz popełnił poważne wykroczenie bo wykupił z aresztu ofiarę niedopuszczalnej pomyłki sądowej. Mężczyznę skazanego za bardzo groźne przestępstwo kryminalne. Kradzież wafelka o szumnej nazwie „Princessa”. O wartości aż 99 groszy, którego skonsumował w sklepie w czasie reemisji choroby. Nie mając świadomości, że łamie prawo. Chorego na schizofrenię, który z powodu tej przypadłości zdrowotnej z mocy obowiązującego prawa, oraz ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, nie mógł być osadzony w zakładzie karnym. A jednak tam się znalazł z winy sędziowskiej i policyjnej rutyny. Bo całe to towarzystwo wzajemnej adoracji nie raczyło sobie zadać trudu żeby poznać problemy zdrowotne nieporadnego życiowo, schorowanego człowieka.

Natomiast do przerwania tego koszmaru przyczyniła się sumienność i niezwykła postawa szefa więziennictwa pułkownika Krzysztofa Olkowicza. Pozwoliła zdemaskować sądowe wynaturzenia. Bezprawność zasądzenia grzywny i zamianę jej na areszt.

W uzasadnieniu przyklepanego orzeczenia, sędzia Renata Rzepecka-Gawrysiak potwierdziła fakt, że osadzonemu w areszcie Arkadiuszowi K. nie można przypisać winy z uwagi na chorobę psychiczną ale nie oznacza to, że kradzież nie miała miejsca. Podkreśliła przy tym, że „zachowanie Krzysztofa Olkowicza – zgodnie z ustaleniami sądu I instancji – cechuje się społeczną szkodliwością i jest niedopuszczalne w przypadku osoby piastującej ważne stanowisko w systemie służby więziennej”.

Sankcjonując prawomocnością wyrok hańbiący wymiar sprawiedliwości rzuciła cień nieprawości na niezwykłego człowieka. Oficera służby więziennej z 30 letnim stażem. Pasjonata wykonywanego zawodu.  Człowieka honoru. Obdarzonego niezwykłą mądrością, wrażliwością na ludzką krzywdę i niebywałą odwagą.  Za co potraktowano go jak pospolitego przestępcę.
To nie mieści się w głowie, że pod pozorami prawa obwinia się człowieka, który kierując się rozumem i empatią chciał jak najszybciej naprawić krzywdę wyrządzoną chorej osobie przez konstytucyjny organa państwa. Sąd i policję. A co ciekawe w skutek niezwykłej postawy Dyrektora Olkowicza sąd uchyla kuriozalny wyrok skazujący schizofrenika ale nie zaniechał haniebnych działań procesowych przeciwko niemu. Logika podpowiada, że nie powinno też być jego sprawy, ponieważ wraz z uchyleniem kuriozalnego wyroku zwrócono mu 40 zł, które wpłacił na poczet grzywny. Utrzymanie w mocy orzeczenia I instancji w obecnym kształcie umacnia w obywatelach poczucie skrajnej niesprawiedliwości i jest traktowana jako akt swoistej zemsty bezkarnej sitwy sądowej, która w tej sprawie sama popełniła karygodne błędy. Wołające o pomstę do nieba.

Komentarze

Komentarzy

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*