
Szok – 18 letni Szymon nie żyje bo lekarze z Żar i Żagania nie chcieli udzielić mu koniecznej pomocy medycznej a prokurator Mariusz Juryca z sędzią Grzegorzem Krzemińskim zamietli sprawę pod dywan prawomocnym umorzeniem śledztwa.
Prośba do Prokuratora Generalnego i Rzecznika Praw Obywatelskich o przeprowadzenie kasacji kuriozalnych postanowień prokuratora Mariusza Juryca i sędziego Grzegorza Krzemińskiego wydanych pod sygn. akt 2 Ds.513.2017 – II Kp 308/17.
Żagań 16.10.2017r
Gabriel Krzyształowski
68 – 100 Żagań
Ul. M. Konopnickiej 55
Sygn. akt PR 2 Ds. 513.2017
Sygn. akt Kp 308/17
Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro 02 –528 Warszawa Rakowiecka 26/30 Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar 00 – 090 Warszawa Aleja Solidarności 77
Prośba
o przeprowadzenie kasacji
Zwracam się do w/w z prośbą o przeprowadzenie kasacji kuriozalnego postanowienia Prokuratury Rejonowej w Żarach wydanego w dniu 18.05.2017r pod sygn. akt PR 2 Ds. 513.2017, przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania równorzędnej prokuraturze w Nowej Soli, Szprotawie lub Świebodzinie, zapewnienie etycznego obrońcy z urzędu oraz nadzór nad postępowaniem.
Uzasadnienie
W skutek nieudzielenia pomocy medycznej przez lekarzy z Żagania i Żar w dniu 27.09.2014r doszło do tragedii. W pobliżu bramy wjazdowej 105 Szpitala Wojskowego w Żarach w niejasnych okolicznościach zmarł mój 18 letni syn Szymon Krzyształowski a jego ciało do pogrzebu było ukrywane przed rodziną. Wiadomym natomiast jest, że tego dnia około godziny 15.50 mocno pobudzony chłopak został zatrzymany na ulicy przez policję i z tego powodu dowieziony do pogotowia ratunkowego w Żaganiu. Znajdował się w stanie silnej psychozy po spożyciu dopalacza. Nie poznawał znajomych. Miał rozszerzone źrenice. Na ustach pianę. Nadmiernie pocił i domagał picia. Był przelękniony, Agresywny. Krzyczał, że się pali i latają samoloty. Potrzebował natychmiastowej wszechstronnej pomocy medycznej. Tymczasem doświadczony dyżurujący lekarz pogotowia Artur Kopczyński, pomimo wiedzy o zażytym przez syna dopalaczu i widocznych jego skutkach odprawił go na oddział psychiatryczny do odległego o 15 km 105 Szpitala Wojskowego w Żarach zamiast natychmiast przekazać pacjenta na Oddział Wewnętrzny żeby podjąć konieczne działania medyczne. Zapobiegające wchłanianiu do organizmu trucizn zawartych w dopalaczu. Przynajmniej zlecić płukanie żołądka, zbadanie krwi, podłączenie kroplówki, monitorowanie tętna itp. Na domiar złego na jego polecenie do żarskiego szpitala syna przewożono w kajdanach a nie w kaftanie bezpieczeństwa, spiętego pasami względnie unieruchomionego bandażami. W ambulansie położono go na noszach na których leżał na brzuchu z rękami zakutymi do tyłu a funkcję ratownika medycznego przejął policjant, stosując niedopuszczalną przemoc wobec splątanego halucynacjami, spienionego i zlanego potem Szymona. Zadawał mu dotkliwy ból. Przy pomocy pałki służbowej włożonej pomiędzy ręce a zaciskowe kajdany stosował wobec niego tzw. dźwignię. Przygniatając chłopaka do noszy dodatkowo utrudniał mu swobodne oddychanie. Świadczą o tym doznane przez niego obrażenia w postaci głębokich okrężnych otarć na obydwóch nadgarstkach w miejscach w których miał założone kajdany. Liczne otarcia naskórka przedniej powierzchni klatki piersiowej i brzucha. Podbiegnięcia krwawe na przedramionach a szczególnie w okolicy nadgarstków. Podbiegnięcia krwawe na przedniej powierzchni podudzia lewego. Dowód stanowi „wywód opinii” lekarza Marka Smółka – Specjalisty z Dziedziny Medycyny Sądowej – karta 71 akt sprawy o sygn. PR 2 Ds. 513.2017 oraz zeznanie ratownika medycznego Roberta B. – karta 85 akt sprawy. Jakby tego było za mało, po przybyciu do żarskiego szpitala syn nadal miał kajdany. I chociaż był skrajnie wyczerpany ciągle leżał na brzuchu w ambulansie z rękami zakutymi do tyłu. Z zeznań świadków zdarzenia wynika, że dopiero po pojawieniu się psychiatry Krzysztofa Zelke na jego polecenie Szymon został wniesiony na SOR. Dowód stanowi zeznanie policjanta Wiesława Sikory – karta 49/2 akt sprawy.
Lekarz ten jednak nie zamierzał wypełnić ciążącego na nim obowiązku. Zamiast swoją uwagę skupić na niezwłocznym zdiagnozowaniu przywiezionego pacjenta ostentacyjnie zaczął kwestionować zasadność skierowania go na oddział psychiatryczny. Był zbulwersowany, że policjanci przywieźli mu pacjenta z Żagania czemu dał wyraz w przeprowadzonej z nimi rozmowie. Sytuację tą odzwierciedla zeznanie kierowcy karetki Bogdana Korzeniowskiego. Zeznał on, że „Po wniesieniu Szymona na SOR zaczęła się słowna przepychanka pomiędzy doktorem Zelke a starszym policjantem. Doktor pytał, dlaczego go tutaj przywieźliśmy, na jakiej podstawie został zdiagnozowany. Lekarz mówił, kto stwierdził, że pacjent jest chory psychicznie a nie naćpany. Mówił, że może powinien jechać na odwyk. Jak była ta przepychanka słowna to pacjent był skuty………….”.
Vide K – 100 akt sprawy – zeznania Bogdana Korzeniowskiego.
A tak zrelacjonowali to dyżurnemu z KPP w Żaganiu policjanci z interwencji . Cytuję; „No jest problem pan się nie nadaje na oddział, jest tylko zatruty, nie wymaga leczenia i obserwacji i pan doktor go zdiagnozował z oddziału psychiatrycznego”……..„Przyszedł z oddziału psychiatrii ten doktor Zielke mądry i tam z pretensjami, że policja przywozi”. „…….Udzieliliśmy im asysty ale oczywiście jak zwykle przemądrzały doktor z psychiatryka powiedział iż go nie przyjmie ponieważ on się nadaje na odtrucie i skierował go z powrotem na SOR do Żagania”.
Vide K 104/105 – stenogram z odsłuchu rozmów służbowych pomiędzy policjantami z patrolu a dyżurnym KPP w Szczecinku.
Z zeznań policjantów i ratowników medycznych jednoznacznie wynika, że po przywiezieniu Szymona do żarskiego szpitala nikt do niego nie podszedł żeby go zbadać. Jedynie psychiatra Krzysztof Zielke zadał mu na korytarzu SOR kilka zdawkowych pytań żeby ustalić co zażył. A kiedy syn powiedział mu, że był to dopalacz o nazwie „Sztywny Misza” wówczas doktor oddalił się na około 10 minut. Poszedł do pokoju socjalnego w którym przebywali lekarze Monika Daszkiewicz i Krzysztof Wojtalewicz. Kiedy wrócił z marszu oznajmił policjantom i zespołowi karetki, „że pacjent nie zostanie przyjęty na SOR bo tak powiedziała pani doktor (Daszkiewicz) i kazała przewieść pacjenta do Żagania”. Vide K 114 akt sprawy – zeznanie Krzysztofa Zielke.
W związku z tym policjanci rozkuli Szymona i odjechali zostawiając go pod opieką Krzysztofa Zielke i ratowników medycznych, którzy go przywieźli. Dowód stanowią ich zeznania. Vide akta sprawy K – 49/50, K – 52, K – 85/86, K – 93/94.
Zatem bezspornym jest do chwili opuszczenia SOR przez policjantów z Żagania nie podjęto żadnych działań medycznych wobec mojego syna pomimo, że miał gorączkę, omamy, zalewał się potem, był coraz mocniej spieniony, przejawiał niepokój psychoruchowy, był przelękniony, zgłaszał ból głowy i krzyczał, że ma roztrzaskaną czaszkę. Zamiast udzielenia koniecznej pomocy stworzono mu dogodne warunki żeby mógł się oddalić co w konsekwencji doprowadziło do jego śmierci.
Pomimo twardych dowodów obciążających lekarzy nie udzieleniem pomocy medycznej mojemu synowi Prokuratura Rejonowa w Żarach umorzyła śledztwo nie dopuszczając do kluczowych dla wyjaśnienia sprawy czynności dowodowych. Między innymi konfrontacji pomiędzy lekarzami, których zeznania są rozbieżne, mijają się z prawdą i leżą w rażącej sprzeczności z zebranym materiałem dowodowym. Przeprowadzenia pełnej wizji lokalnej z całego zdarzenia oraz zlecenia wykonania drugiej opinii przez inny niezależny zespół biegłych lekarzy sądowych z uwagi na to, że ta pozyskana na której bazował prokurator umarzający śledztwo urąga udokumentowanym faktom i prawdzie materialnej. Zostało to rzeczowo podniesione w moim zażaleniu, zażaleniu sporządzonym przez adwokata Mirosława Bartnika oraz jego ustnym oświadczeniu złożonym na posiedzeniu sądu w dniu 31.08.2017r, które sędzia mocno ocenzurował. Eliminując z protokołu najkrytyczniejsze uwagi dotyczące zakwestionowanej opinii. Dokonane matactwo demaskuje protokół posiedzenia z dnia 31.08.2017r – załącznik nr 1 wraz z zapisem dźwiękowym przebiegu posiedzenia zawarty na płycie CD – załącznik nr 2.
Vide załącznik nr 1 – protokół posiedzenia SR w Żarach z dnia 31.08.2017r.
Vide załącznik nr 2 – płyta CD z ripostą adwokata Mirosława Bartnika dot. opinii biegłych.
Vide załącznik nr 3 – zażalenie adwokata Mirosława Bartnika z dnia 29.05.2017r.
Vide załącznik nr 4 – moje zażalenie z dnia 24.05.2017r.
Vide załącznik nr 5 – moje oświadczenie, którego nie zapisano do protokołu posiedzenia.
Jak stwierdził w dosadnym zażaleniu adwokat Mirosław Bartnik opinia biegłych na których bazował prokurator Mariusz Juryca umarzając śledztwo jest wadliwa i nie nadaje się do niczego. Vide 3 strona załącznik nr 3.
Swoje stanowisko doprecyzował na posiedzeniu sądu w dniu 31.08.2017r.
Cyt; „…Tą opinię oceniamy jako całkowicie nieprofesjonalną. Profesorowie, którzy tam się podpisali nie wiem jak, czy czytali tą opinię?. Wygląda na to, że ta opinia jest pisana przez jakiegoś sanitariusza a nie przez naukowca czy lekarza. Tam nie ma ani słowa o tym co należy do zadań lekarzy, w jaki sposób lekarz tym zadaniom sprostał albo nie sprostał. A takie było pytanie prokuratora………”. Vide załącznik nr 2.
Vide załącznik nr 6 – postanowienie o zasięgnięciu opinii – pytania do biegłych.
To właśnie ten najistotniejszy fragment wypowiedzi adwokata Mirosława Bartnika został perfidnie wyeliminowane z protokołu posiedzenia. Jest to zuchwałe przestępstwo, które powinno podlegać ściganiu z urzędu. Przy tym na szczególną uwagę zasługuje fakt bezpodstawnego wyłączenia jawności posiedzenia przez sędziego Grzegorza Krzemińskiego i nie odnotowania tego kuriozum w protokole pomimo stanowczego żądania dziennikarzy. Ponadto wbrew mojej woli usunął ich z sali rozpraw uniemożliwiając sfilmowanie procedury sądowej. Nie pozwolił też wysłuchać ogłoszonego postanowienia.
Vide załącznik nr 1 – ocenzurowany protokół posiedzenia SR w Żarach z dnia 31.08.2017r.
Okoliczności śmierci mojego syna nie zostały rzetelnie zbadane. Od czasu przejęcia śledztwa przez żarskiego prokuratora Mariusza Jurycy było no prowadzone pod kontem zamiecenia pod dywan. Zaskarżone postanowienie zostało wydane z rażącym pogwałceniem kodeksu postępowania karnego, w oderwaniu od logiki zebranego materiału dowodowego i realiów życiowych. Znieważa prawdę materialną i godzi w powagę wymiaru sprawiedliwości.
Żeby to stwierdzić wystarczy uczciwie przeanalizować zebrany w sprawie materiał dowodowy z którego jednoznacznie wynika, że lekarze biorący udział w zdarzeniu byli zwaśnieni i prowadzili pomiędzy sobą zaognione spory kompetencyjne. Od dawna nie chcieli
zajmować się problematycznymi pacjentami do których niewątpliwie należał pobudzony dopalaczem Szymon. Powyższe potwierdza w zeznaniu policjant Wiesław Sikora.
Cyt; „…..Nadmieniam, że podejście personelu medycznego wspomnianej placówki medycznej służby zdrowia a w szczególności lekarzy psychiatrów według mojej oceny sprowadza się do tego aby nie pomagać osobie chorej a priorytetem jest to by takiej osoby się pozbyć i przekazać ją policji choćby do wytrzeźwienia. Już wielokrotnie byłem świadkiem lub też słyszałem od innych policjantów o problemach związanych z przekazaniem służbie zdrowia osób wykazujących zaburzenia natury psychicznej ponieważ lekarze psychiatrzy odmawiali ich przyjęcia na oddział podając za powód choćby to, że pacjent jest po spożyciu alkoholu albo nie wyraża zgody na leczenie. Takie praktyki były prowadzone przez w/w do chwili zaistniałej sytuacji będącej przedmiotem postępowania. Od tego czasu w karetkach znalazły się pasy, bandaże przy użyciu których personel medyczny unieruchamia takie osoby, gdzie wcześniej takich praktyk nie stosowano. Zniknęły również problemy tzw. spychologii związane z tym aby osoby z podejrzeniem zaburzeń opisanej natury w ogóle zabierała karetka celem przeprowadzenia badań i ewentualnej hospitalizacji……..”. Vide karta 50 akt sprawy.
Materiał dowodowy, chociaż nie pełny z wyłącznej winy Prokuratury Rejonowej w Żarach, bez cienia wątpliwości pozwala stwierdzić, że mój syn z premedytacją został pozbawiony pomocy medycznej i po bandycku transportowany do żarskiego szpitala do którego w ogóle nie powinien trafić z powodu widocznych gołym okiem objawów poważnego zatrucia. Z uwagi na jego rozliczne dolegliwości nie wolno było przewozić go 15 km w samozaciskowych kajdanach z rękami zakutymi do tyłu a do tego w pozycji leżącej na brzuchu. Z zastosowaniem wobec niego niedopuszczalnej przemocy policyjnej w ambulansie, zwłaszcza, że nadmiernie się pocił. Miał obfity ślinotok w postaci piany. Był silnie wystraszony z widocznymi objawami skrajnego wycieńczenia a ponadto zgłaszał w karetce szereg innych bardzo niepokojących dolegliwości. Krzyczał, że się pali, chcą go zabić i pod noszami jest bomba, która zaraz wybuchnie. Widział latające samoloty i skarżył się, że ma roztrzaskaną czaszkę”. Miał poczucie zagrożenia dla swojego życia. Narastający lęk doznawany przez niego podczas nieprawidłowego transportowania, stosowana przemoc policyjna i brak możliwości ucieczki od „niebezpieczeństwa” powodował w jego organizmie szereg dodatkowych zabijających go reakcji. Przyczyniających się do jego nagłej śmierci. Będąc zakutym w kajdany na oczach policjantów, lekarzy i ratowników medycznych ponad trzy godziny odwadniał się nadmiernym poceniem i silnym ślinotokiem ale nikt nie podał mu nawet kropli wody, pomimo, że wielokrotnie usilnie domagał się picia. Być może same podanie płynów zapobiegłoby jego śmierci. Zwłaszcza, że późniejsze badania toksykologiczne wykazały, że stężenie dopalacza w jego krwi kształtowało się w dolnej granicy zagrożenia. Wynosiło 150 nq/ml w skali od 100 do 500. Dawka dopalacza(a-PVP) jaką przyjął Szymon była znacząca ale nie śmiertelna gdyby lekarze niezwłocznie udzielili mu koniecznej pomocy.
Vide załącznik nr 7 – Wywód opinii lek. Marka Smółki Specjalisty z Dziedziny Sądowej.
Z materiału dowodowego sprawy wynika, że lekarz psychiatra Krzysztof Zielke miał pełną świadomość, że Szymon w każdej chwili może umrzeć ale nie zrobił niczego żeby temu zapobiec. Potwierdza to treść „Wkładki do Historii Choroby SOR / Izby Przyjęć”, którą wypełnił w niejasnych okolicznościach o godzinie 17.30 podając w niej, że Szymon „Wymaga obserwacji i detoksykacji – stan zagrożenia życia”. W obecnym stanie nie kwalifikuje się do leczenia na oddziale psychiatrycznym o czym poinformowałem lekarza dyżurnego SOR Monikę Daszkiewicz”.
Vide załącznik nr 8 – „Wkładka do Historii Choroby SOR / Izby Przyjęć” z dnia 27.09.2014r.
Zwyrodnialstwo lekarzy obrazuje także treść „Notatki służbowej” doktora Zielke sporządzonej dla Dyrektora Szpitala tuż po zgonie mojego syna.
Vide załącznik nr 9 – „Notatka służbowa” Krzysztofa Zielke z dnia 27.09.2014r.
W notatce tej doktor Zielke napisał cyt; „W karcie badania odnotowałem, że pacjent wymaga detoksykacji i obserwacji (stan zagrożenia życia) i w obecnym stanie nie kwalifikuje się do leczenia w oddziale psychiatrycznym. O swojej decyzji poinformowałem również bezpośrednio lekarz dyżurną SOR – Monikę Daszkiewicz, czemu przysłuchiwał się będący tam lekarz Krzysztof Wojtalewicz i kilka innych osób z personelu dyżurnego. Monika Daszkiewicz oświadczyła mi, że wobec tego, pacjent powinien zostać ponownie przewieziony do szpitala w Żaganiu i tam poddany leczeniu. Jednak nawet nie podeszła do pacjenta i nie zbadała go. Nikt inny z personelu dyżurnego SOR też nim się nie zainteresował”.
To samo zeznał przesłuchany w sprawie Krzysztof Zielke będąc wcześniej pouczony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. K 113/115 akt sprawy
Vide załącznik nr 10 – protokół przesłuchania lekarza psychiatry Krzysztofa Zielke.
Z jego zeznań bezspornie wynika, że kiedy Szymon przebywał w żarskim SOR lekarz Monika Daszkiewicz wcale nie zajmowała się pacjentami tylko przebywała w pokoju socjalnym z drugim dyżurującym lekarzem Krzysztofem Wojtalewiczem i innymi osobami. Krzysztof Zielke zeznał; „Musiałem podejść do pokoju socjalnego, gdzie była pani doktor. Tam był też doktor Wojtalewicz i jeszcze ktoś ale nie wiem”………………..
Vide załącznik nr 10 str. 2.
I chociaż nic nie stało na przeszkodzie żaden z lekarzy nie raczył podejść do Szymona żeby go zbadać.
Zupełnie odmienną wersję zdarzeń podała przesłuchana w sprawie Monika Daszkiewicz. Między innymi zeznała Cyt; „……..Podczas tej pierwszej rozmowy z doktorem Zielke na temat pacjenta był obecny doktor Wojtalewicz. Nie było takiej sytuacji bym powiedziała do doktora Zielke, że nie przyjmę chorego na SOR. Zasugerowałam doktorowi Zielke, że jedną z ewentualności na wypadek tego jakby nie wiedział co zrobić z pacjentem jest odesłanie go na Oddział Wewnętrzny. Nie wiem czy taką moją sugestię mógł słyszeć doktor Wojtalewicz. Raz jeszcze powtarzam, że doktor Zielke nie powiedział do mnie iż ja mam przyjąć pacjenta na SOR. W mojej ocenie doktor Zielke oczekiwał ode mnie, że ja podejmę decyzję co do pacjenta czy odeślę go do Żagania. Ja doktorowi cały czas sygnalizowałam, że to on ma podjąć decyzję. Pamiętam, że nawet powiedziałam mu, iż to doktor ma podjąć decyzję i proszę na mnie nie cedować takich obowiązków. Chciałam zaznaczyć, że w czasie gdy rozmawiałam z doktorem Zielke ja nie widziałam chorego. On był na izbie przyjęć. Mnie nikt nie prosił o to, że mam podejść do pacjenta i go zbadać”. „Na pewno doktor Zielke nie prosił mnie o to bym ja podeszła do pacjenta i go zbadała”.
Vide załącznik nr 11 – protokół przesłuchania lekarza z żarskiego SOR Moniki Daszkiewicz.
Tymczasem przesłuchany w sprawie lekarz Krzysztof Wojtalewicz zeznał; „W dniu kiedy doszło do zdarzenia będącego przedmiotem postępowania pełniłem dyżur w SOR na odcinku chirurgicznym. Przez krótki moment będąc w towarzystwie pani Daszkiewicz usłyszałem jak lekarz psychiatra dr. Zielkę zapytał panią doktor Daszkiewicz jakie ma plany względem pacjenta przewiezionego w asyście policji na konsultację psychiatryczną ze szpitala w Żaganiu. Pani Daszkiewicz zapytała jakiego pacjenta po czym doktor wyszedł. Co się potem stało z pacjentem wiem z opowieści. Od personelu dowiedziałem się, że pacjent o którym była mowa oddalił się z SOR. Trudno mi powiedzieć po jakim czasie ale karetka przywiozła go z powrotem.
Ta rozmowa miała miejsce w pokoju socjalnym”.
Jest to kolejny twardy dowód, że w czasie kiedy syn przebywał w żarskim SOR czekając na pomoc, pani doktor wcale nie zajmowała się pacjentami i nie było przeszkód żeby podeszła do niego i go zbadała. Vide K 123/124 akt sprawy – protokół przesłuchania lekarza Krzysztofa Wojtalewicza. I chociaż zebrany w sprawie materiał dowodowy daje podstawę postawić lekarzom zarzuty nieudzielenia pomocy medycznej mojemu synowi w wyniku czego zmarł, sprawa zostaje prawomocnie umorzona. Poprzedzono to rozlicznymi matactwami i sabotażami mającymi na celu uniemożliwienie dotarcia do prawdy i pociągnięcia do odpowiedzialności w/w lekarzy.
Już dwie i pół godziny po śmierci mojego syna lekarz Monika Daszkiewicz przekazała żarskiemu policjantowi nieprawdziwe informacje na temat przebiegu zdarzenia. Podała, że „Na miejscu konsultację przeprowadził lekarz psychiatra Zielke Krzysztof. Po konsultacji pacjent wraz z policjantami wyszedł na zewnątrz budynku SOR i tam im uciekł. Nieprzytomnego mężczyznę znalazła załoga karetki pogotowia z Żagania, wyjeżdżała ze szpitala, leżał przy bramie wyjazdowej ze szpitala i przywiozła na SOR gdzie przystąpiono do przywrócenia funkcji życiowych”.
Vide załącznik nr 12 – Notatka służbowa St. post. Krzysztofa Barczuka z KPP w Żarach z dnia 27.09.2014 r.
Jest to perfidne kłamstwo, że Szymon uciekł policjantom jak też to, że znalazła go załoga karetki, która wracała do Żagania. Wynika to z zeznań Krzysztofa Zielke (K – 114), ratownika medycznego Roberta Bagińskiego (K – 86) i kierowcy pogotowia Bogdana Korzeniowskiego (K –101). Chociaż znacząco różnią się ich relacje z przebiegu rzekomej „ucieczki” syna z żarskiego SOR to jednak wszyscy zgodnie zeznali, że to właśnie im Szymon uciekł”. Vide K- 86, K – 101, K 114 akt sprawy.
A co ciekawe nie podjęli pościgu pomimo, że chłopak się zataczał i miał na sobie tylko spodnie. Zeznali, że po 5 minutach pielęgniarka SOR została powiadomiona z przyszpitalnego baru, że ktoś koło bramy leży nieprzytomny i kazała tam podjechać karetką.
Natomiast zupełnie inną wersję zdarzeń przedstawił Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej górze, prokurator Zbigniew Fąfera, udzielając odpowiedzi na pismo Redakcji Niezależnego Czasopisma Internetowego Barwy Bezprawia. W swoim obszernym e-mailu z dnia 8.10.2014r napisał, cyt; „ Z poczynionych ustaleń wynika, Szymon Krzyształowski po przewiezieniu na oddział szpitalny był badany i konsultowany przez lekarzy – w tym też czasie na polecenie lekarzy został rozkuty z kajdanek. Po przeprowadzonym badaniu – jak ustalono – pacjent korzystając z chwili kiedy nie było przy nim nikogo – oddalił się. Jeszcze tego samego dnia około godziny 19.00 znaleziony został nieprzytomny na jednej z ulic w pobliżu szpitala i wezwana ponownie karetka pogotowia zabrała go na oddział z którego wcześniej oddalił się. O godzinie 19.05 zmarł”.
Vide załącznik nr 13 – Odpowiedź e-mailowa Rzecznika Prokuratury Okręgowej w Żaganiu Zbigniewa Fąfera z dnia 8.10.2014r .
Zatem ustalenia dokonane przez prokuratora Zbigniew Fąfera poddają pod wątpliwość możliwość prowadzenia blisko godzinnej reanimacji mojego syna, która miała być przeprowadzona po rzekomym odnalezieniu go przez załogę karetki, która według dokumentacji SOR w Żarach miała rozpocząć się o godzinie 18.16 i trwać do godziny 19.05. Czyli przez 49 minut.
Vide załącznik nr 14 – „Historia Choroby Szymona Krzyształowskiego z dnia 27.09.2014r.
Vide załącznik nr 15 – „Karta Obserwacji Pacjenta” z dnia 27.09.2014r.
Vide załącznik nr 16 – „Wkładka Szpitalnego Oddziału Ratunkowego” z dnia 27.09.2014r.
Z „Wkładki” sporządzonej przez lekarza Monikę Daszkiewicz wynika, że Szymona dowieziono na SOR nieprzytomnego po napadzie drgawek. Nie miał tętna i nie dawał znaku życia. W związku z tym nasuwają się wątpliwości czy ta rzekoma reanimacja miała sens. Wiarygodność zeznań lekarza Krzysztofa Zielke, ratownika medycznego Roberta Bagińskiego, kierowcy ambulansu Bogdana Korzeniowskiego podważa treść „NOTATKI URZĘDOWEJ” post. Piotra Grela z KPP w Żaganiu z dnia 29.09.2014r z której jednoznacznie wynika, że psychiatra Krzysztof Zielke po krótkiej rozmowie z moim synem skierował go z powrotem do Żagania na Oddział Wewnętrzny. Cyt. „Po dotarciu do KPP Żagań, dyżurny KPP skontaktował się z dyspozytorką OPD Żagań, która oświadczyła, że karetka jest obecnie na wyjeździe i w związku z czym poprosiła aby dowieść w/w mężczyznę do OPD Żagań. Na miejscu po badaniu i konsultacji z lekarzem dyżurującym, wystawił on skierowanie na oddział psychiatryczny 105 Żary i poprosił o asystę w czasie dowiezienia w/w mężczyznę do placówki, udzielono asysty. Na miejscu po konsultacji z ordynatorem oddziału psychiatrii dr Zielke przekazał skierowanie obecnym ratownikom medycznym na oddział wewnętrzny w Żaganiu”. Czyli odesłał Szymona z powrotem do Żagania.
Vide załącznik nr 17 – Notatka służbowa post. Piotra Grela z dnia 29.09.2014r.
A skoro tak było jak napisał w swojej notatce to ile są warte zeznania personelu medycznego z Żarskiego SOR, obsady ambulansu z Żagania, ustalenia dokonane przez prokuratora Mariusza Jurycę i sędziego Grzegorza Krzemińskiego oraz biegłych z Uniwersytetu Medycznego w Warszawie ?.
Vide załącznik nr 18 – Postanowienie SR w Żarach z dnia 31.08.2017, sygn. akt II KP 308/17
Vide załącznik nr 19 – Postanowienie Prokuratury Rejonowej w Żarach z dnia 31.08.2017r.
Vide załącznik nr 20 – Opinia warszawskiego Instytutu Medycznego z dnia 15.03.2017r.
Bezspornym jest, że zapadłe w sprawie postanowienia oraz opinia biegłych z warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oparte są na kłamstwie, fałszu i obłudzie. Noszą jaskrawe znamiona przestępstwa. Jak w świetle zebranych w sprawie twardych dowodów można było ustalić, że „Postępowanie diagnostyczne jak i terapeutyczne pracowników służby zdrowia nie naruszało standardów prawidłowej opieki medycznej. Że nie doszło do narażenia pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”. Przecież to kpina z zebranego w sprawie materiału dowodowego ponieważ całe postępowanie diagnostyczne i terapeutyczne w rzeczy samej sprowadzało się do zakucia syna w kajdany i przetransportowania go z Żagania do żarskiego szpitala na spotkanie ze śmiercią. Pomimo widocznych oznak narastającego zagrożenia dla jego życia żaden z lekarzy 105 Szpitala Wojskowego w Żarach nie przeprowadził z nim nawet rutynowych badań pomimo, że był on już spokojny. Na domiar złego doktor Zielke poczęstował umierającego Szymona papierosem, osobiście mu podpalił i pozostawił bez opieki. To sprawiło, że splątany halucynacjami chłopak oddalił się od SOR i chwilę później zmarł. W związku z tym, że nikt z personelu medycznego 105 Szpitala Wojskowego w Żarach nie chciał rozmawiać z rodziną na temat okoliczności jego nagłej śmierci o pomoc zwróciłem się do mojego brata dziennikarza śledczego. Po żmudnych poszukiwaniach udało się mu ustalić, że po oddaleniu się od SOR Szymon miał na sobie tylko spodnie. Doszedł do baru usytuowanego przy bramie szpitalnej. Wszedł do niego i upadł na podłogę. Nieprzytomnego wyniósł na zewnątrz klient tego baru i położył na chodnikowej ławce. Ktoś w tym czasie zadzwonił na SOR zgłaszając, że przy barze leży nieprzytomny mężczyzna. Zanim karetka przyjechała Szymon mógł już nie żyć. Powiedziano nam, że jak go zabierali był bezwładny. I chociaż w barze tym był zainstalowany monitoring prokuratura nie poczyniła właściwych starań, żeby zabezpieczyć nagrania z tego zdarzenia. Jak na ironię nie zabezpieczyła również nagrań z monitoringu Izby Przyjęć żarskiego SOR bo jak wynika z treści pisma Dyrektora 105 Szpitala Wojskowego Sławomira Gaika z dnia 10.10.2014r , Cyt; „nagranie z monitoringu w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym nie jest dostępne z powodu awarii dysku twardego”. Czy nie jest to zadziwiający zbieg okoliczności ?.
Vide załącznik nr 21 – Pismo dyrektora 105 Szpitala Wojskowego Sławomira Gaika K 53.
Zarówno sędzia Grzegorz Krzemiński jak i prokurator Mariusz Jarycy wydane postanowienia oparli na niedorzecznej opinii biegłych z warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, która nie spełnia wymogów rzetelności i obiektywności. Jest wadliwa. Zawiera liczne przekłamania i nie odpowiada na zasadnicze pytania zadane przez prokuraturę. Między innymi nie ma w niej ani słowa o tym co należało do zadań lekarzy, w jaki sposób lekarze tym zadaniom sprostali albo nie sprostali. Poza tym podobnie jak postanowienie prokuratora Jurycy i sędziego Krzemińskiego została wydana z pominięciem najistotniejszych dowodów zebranych w sprawie o których mowa w niniejszej prośbie. Obraża prawdę materialną kompromitując lekarzy, którzy się pod nią podpisali.
Mimo to sędzia oparł się na tej opinii utrzymując w mocy zakłamane postanowienie prokuratora Mariusza Jurycy powielając zawarte w nim niedorzeczności. W uzasadnieniu swojego postanowienia napisał bajki Cyt. „Według biegłych Artur Kopczyński prawidłowo przeprowadził wstępne rozpoznanie i zlecił transport do oddziału psychiatrycznego z asystą policji. Nie mógł lekarz na tamtą chwilę wiedzieć że dopalacze mogły stanowić najbardziej istotny problem kliniczny pokrzywdzonego. Co więcej nawet jeśliby wykonano kierunkowe badania krwi na rezultat ich trzeba by było czekać kilka dni. Również lekarz Krzysztof Zielke działał zgodnie z zarządzeniem i w oparciu o wyniki badań zdecydował o odmowie przyjęcia na oddział psychiatryczny. Lekarz Monika Daszkiewicz nie zdążyła jednak ponownie ocenić stanu pacjenta Krzyształowskiego, gdyż po pierwsze zajmowała się pacjentami wcześniej przyjętymi z zawałem serca i udarem mózgu. Nie mogła również przewidzieć, że u pacjenta dojdzie do nagłego zatrzymania krążenia”. Przeprowadziła również prawidłowo czynności reanimacyjne. Należy zgodzić się z poglądem wywiedzionym w opinii, iż braki jest związku przyczynowo skutkowego pomiędzy zachowaniem lekarzy Kopczyńskiego, Zielke i Daszkiewicz a zgonem Szymona Krzyształowskiego. Sąd nie popiera poglądu skarżącego co do konieczności przeprowadzenia konfrontacji miedzy świadkami, ani przeprowadzenia wizji lokalnej. W świetle sprawy takie czynności nie poszerzyłyby w sposób wartościowy postępowania dowodowego. Co do odmowy bratu dostępu do sprawy należy podkreślić, że postępowanie przygotowawcze objęte jest tajemnicą a pełnomocnikiem strony może być tylko profesjonalny prawnik. Nie dopuszczenie do ciała syna jest okolicznością, która nie zmienia rozstrzygnięcia postępowania przygotowawczego. Opinia biegłych nie wskazuje na to aby przyczyną zgonu mogła być stosowana przemoc fizyczna a jednocześnie wskazuje na to, że powodem tym był dopalacz. Trudno też uznać poczęstowanie papierosem jako czynność o charakterze zabójczym, gdyż nikt nie jest w stanie przewidzieć wpływu nikotyny na organizm człowieka, zwłaszcza jeżeli nie wiadomo dokładnie pod wpływem jakich substancji pozostaje. Poczęstowanie papierosem trudno uznać za zamiar narażenia kogoś na utratę życia. Nie można również tracić z pola widzenia, iż przestępstwo z art. 160 kk jest przestępstwem materialnym, dla którego bytu wymagane jest wystąpienie skutku w postaci narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, czego jak wskazano wyżej, nie można przypisać w/w lekarzowi”.
Z takim stanowiskiem sądu nie sposób się zgodzić albowiem przedstawione argumenty nie znajdują oparcia dowodowego. Są gołosłowne i leżą w rażącej sprzeczności z solidnie udokumentowanym stanem faktycznym. A mianowicie;
Lekarz Artur Kopczyński podobnie jak policjanci, którzy przywieźli do niego Szymona doskonale wiedział, że syn znajdował się pod wpływem działania dopalacza. Powiedział to policjantom tuż po zatrzymaniu kiedy zawozili go na komisariat a lekarzowi podczas badania.
Vide załącznik nr 17 – Notatka służbowa post. Piotra Grela.
W notatce tej odnotowano także, że Szymonowi „z ust leciała piana, miał liczne otarcia naskórka oraz rozcięcie naskórka o długości 10 cm”.
Chociaż Lekarz Kopczyński także widział tą pianę i wiedział, że jest to objaw bardzo groźnego zatrucia dopalaczem, nie odnotował tego w wystawionym dla niego skierowaniu do żarskiej psychuszki. Widział też u Szymona bolesne okaleczenia po kajdanach ale nie nakazał żeby go rozkuć i przetransportować do Żar z zastosowaniem wobec niego kaftana bezpieczeństwa. Względnie unieruchomienia go na noszach za pomocą pasów lub bandaży. A było to konieczne z uwagi na to, że chłopak był mocno pobudzony i nie miał kontroli nad swoimi reakcjami. Jako doświadczony lekarz, mający wiedzę o zabójczym działaniu dopalaczy, doskonale zdawał sobie sprawę, że w tym stanie Szymon powinien niezwłocznie zostać wszechstronnie zdiagnozowany i otrzymać właściwą pomoc medyczną. Przy tak nasilonych objawach kierowanie go na oddział psychiatryczny nie miało uzasadnienia. Wynika to jednoznacznie z decyzji psychiatry Krzysztofa Zielkę i lekarza Moniki Daszkiewicz o odesłaniu go z powrotem do Żagania na Oddział Wewnętrzny. Vide załącznik nr 17 – ostatnie zdanie. I chociaż wszyscy lekarze doskonale wiedzieli, że życie Szymona jest zagrożone nie zrobili niczego żeby mu pomóc. Przetrzymywali go w Izbie Przyjęć targując się między sobą kto powinien udzielić mu pomocy. Swoim nieodpowiedzialnym działaniem pozbawili go szansy na uratowanie życia. Z materiału dowodowego sprawy bezspornie wynika, że główną przyczyną zgonu mojego syna było nieudzielenie mu koniecznej pomocy medycznej. Niewłaściwy transport z Żagania do Żar. Używana wobec niego długotrwała niedozwolona przemoc policyjna w ambulansie a także stworzenie warunków do oddalenia się od SOR. W uzasadnieniu postanowienia sędzia Krzemiński, wbrew twardym przeciwstawnym dowodom, stwierdza cynicznie, że „Monika Daszkiewicz nie zdążyła ponownie ocenić stanu Szymona ponieważ w tym czasie zajmowała się pacjentami z zawałem serca i udarem mózgu”. Są to gołosłowne brednie ponieważ lekarz ten w ogóle nie miał żadnego kontaktu z synem. Nawet go nie widział kiedy był na Izbie Przyjęć SOR.
Vide załącznik nr 11 / 3 strona, K – 111 akt sprawy – zeznania Moniki Daszkiewicz.
Zeznała; „Mnie nikt nie prosił o to, że mam podejść do pacjenta i go zbadać”.
A skoro nie widziała pacjenta i nikt jej nie prosił o jego zbadanie to w jaki sposób go niby diagnozowała ten pierwszy raz. Z zeznań przesłuchanych w sprawie policjantów i załogi karetki bezspornie wynika, że nikt nie zabrał Szymona do gabinetu i go nie zbadał. Potwierdza to „Notatka służbowa” Krzysztofa Zielke. Vide załącznik nr 9. Cyt; „„W karcie badania odnotowałem, że pacjent wymaga detoksykacji i obserwacji (stan zagrożenia życia) i w obecnym stanie nie kwalifikuje się do leczenia w oddziale psychiatrycznym. O swojej decyzji poinformowałem również bezpośrednio lekarz dyżurną SOR – Monikę Daszkiewicz, czemu przysłuchiwał się będący tam lekarz Krzysztof Wojtalewicz i kilka innych osób z personelu dyżurnego. Monika Daszkiewicz oświadczyła mi, że wobec tego, pacjent powinien zostać ponownie przewieziony do szpitala w Żaganiu i tam poddany leczeniu. Jednak nawet nie podeszła do pacjenta i nie zbadała go. Nikt inny z personelu dyżurnego SOR też nim się nie zainteresował”.
Jest to twardy dowód, że Monika Daszkiewicz nie zajmowała się w tym czasie pacjentami z zawałem serca i udarami mózgu i nie było żadnych przeszkód żeby na chwilę podeszła do Szymona i go zbadała. Potwierdziła to w swoim zeznaniem tłumacząc się, że nikt jej o to nie prosił. Sędzia zakwestionował również celowość wykonania kierunkowych badań krwi mojemu synowi, stwierdzając, „że nic by one nie dały bo na wyniki i tak by trzeba było czekać kilka dni”. Tymczasem badania kierunkowe nie były priorytetem ponieważ policjanci, załoga ambulansu i doktor Zielke wiedział, że dopalacz jaki zażył syn nosił nazwę
„Sztywny Misza”. Powiedział im to podczas rozmowy w SOR. Jest to odnotowane w dokumentacji medycznej a także zawarte w zeznaniach tych osób. Konieczne były natomiast badania hematologiczne i biochemiczne, które wykonano w tempie ekspresowym ale dopiero podczas reanimacji. Pierwszy wynik był już gotowy po 8 minutach a drugi wykonano po 30 minutach.
Vide załącznik nr 22 – wyniki badania krwi Szymona wykonane w dniu 27.09.2015r.
Gdyby zbadano Szymonowi krew zaraz po przywiezieniu go przez policję do OPD w Żaganiu względnie żarskiego SOR to na podstawie uzyskanych wyników i wiedzy o rodzaju zażytego przez niego dopalacza można by było ukierunkować jego leczenie. Ale ze strony lekarzy nie było dobrej woli żeby go ratować. Zamiast zająć się nim toczyli ze sobą spór kompetencyjny. Według sędziego, nawet kolidujące z materiałem dowodowym zeznania większości świadków, które nawzajem sobie przeczą są spójne i logiczne. Nie dopuścił jednak do ich weryfikacji za pomocą zebranych w sprawie dowodów. Nie dopuścił też do wizji lokalnej żeby nie można było odtworzyć faktycznego przebiegu całego zdarzenia i podważyć kuriozalne ustalenia prokuratora Jurycy na których oparł zaskarżone postanowienie. Cyt; „ Sąd nie popiera poglądu skarżącego co do konieczności przeprowadzenia konfrontacji między świadkami, ani przeprowadzenia wizji lokalnej. W świetle sprawy takie czynności nie poszerzyłyby w sposób wartościowy postępowania dowodowego”.
Przedstawiony przeze mnie materiał dowodowy prowadzi do zupełnie odmiennego wniosku.
Rozbieżne zeznania lekarzy i świadków, których wiarygodność podważają także ustalenia zawarte w dokumentach sporządzonych przez policjantów i Rzecznika Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, uniemożliwiają dokonania rzetelnych ustaleń dotyczących nieludzkiego traktowania mojego syna. Doprowadzających do jego nagłej śmierci. W związku z tym tylko pełna wizja lokalna pozwoliłaby odtworzyć faktyczny przebieg całego zdarzenia i zweryfikować wiarygodność wszystkich przesłuchanych w sprawie świadków. Materiał dowodowy sprawy jest niepełny i wymaga uzupełnienia. Przede wszystkim nie zabezpieczono najistotniejszych dokumentów w żarskim SOR z których miałoby wynikać, że lekarz Monika Daszkiewicz była związana intensywną opieką nad pacjentami z zawałem serca i udaru mózgu. Stanowiącą rzekomą przeszkodę w zdiagnozowaniu mojego syna a także skierowania go na Oddział Wewnętrzny do Żagania przez Krzysztofa Zielke do czego nawiązuje treść notatki służbowej post. Piotra Grela. Vide załącznik nr 17 dwa ostatnie zdania. Są to bardzo ważne dowody ponieważ bez nich nie możliwym jest odtworzenie faktycznego przebiegu zdarzenia. Zwłaszcza, że zeznania części jego uczestników podważają ustalenia dokonane przez prokuraturę, biegłych i sąd. Podważają je również zeznania przesłuchanego w sprawie lekarza Marka Femlaka. Zeznał on między innymi, że „Doktor Zielke mówił mu, że w między czasie przed ucieczką przekazał pacjenta doktor Daszkiewicz”. W związku z tym prokuratura była zobowiązana zabezpieczyć w SOR dokumenty z tego przekazania ale tego nie zrobiła. Lekarz ten zeznał także, cyt; „Z tego co mówił doktor Zielke to stali z pacjentem na zewnątrz, po czym pacjent gdzieś po murze miał uciec”. Vide załącznik nr 23 – Zeznania lekarza Marka Femlaka.
Zeznania te całkowicie podważają wiarygodność Krzysztofa Zielke, Moniki Daszkiewicz i załogi karetki. W związku z tym powinny zostać zweryfikowane przez pryzmat art. 31 § 1 kk.
To samo dotyczy zeznań ratownika medycznego SOR Doroty Drejer –Zielonki. Zeznała ona, że „widziała jak przywieźli Szymona i był na noszach spięty pasami”. Wielokrotnie to powtarzała będąc uprzedzoną wcześniej o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania..
Vide załącznik nr 24 – Zeznanie Doroty Drejer –Zielonki.
I chociaż w aktach sprawy znajdują się twarde dowody, że w ambulansie ,w którym przewożono Szymona, nie było wówczas żadnych pasów prokuratura nie wyciągnęła żadnych konsekwencji wobec tego świadka. Uznała jego zeznania za wiarygodne.
W tej sprawie jest dużo więcej rażących nieprawidłowości ale sędzia Grzegorz Krzemiński nie dostrzegł w tym niczego nagannego. Stwierdził, że wszystko odbywało się prawidłowo i nie ma podstaw kontynuowania śledztwa. Nie dopatrzył się też niczego nagannego w tym, że odmówiono mojemu bratu dziennikarzowi śledczemu dostępu do akt a przydzieleni mi do pomocy w sprawie adwokaci z urzędu byli całkowicie bezczynni. Perfidnie zwodzili mnie i odmawiali działań w sprawie na co Sąd Rejonowy w Żarach nie reagował pomimo uzasadnionych skarg i wniosków o zmianę obrońców. Przede wszystkim Mirosława Bartnika. Perfidię tego adwokata opisałem we „Wnioskach” skierowanych do żarskiego sądu i prokuratury „o zdyscyplinowanie go” oraz „o wstrzymaniae biegu terminu na złożenie zażalenia na postanowienie prokuratury.
Vide załącznik nr 25 – Wniosek do SR w Żarach o zdyscyplinowanie adw. M. Bartnika.
Vide załącznik nr 26 – Wniosek do Prokuratury Rejonowej w Żarach o wstrzymanie terminu.
Wszystko cynicznie sędzia usprawiedliwiał. Nawet nie dopuszczenie rodziny do ciała mojego syna do dnia pogrzebu nie zrobiło na nim żadnego wrażenia chociaż z materiału dowodowego sprawy wynika, że syn miał na ciele rozliczne otarcia i podbiegnięcia krwawe. Świadczące o zastosowaniu wobec niego przemocy. Kiedy wychodził z domu tych obrażeń nie posiadał. Gdyby je miał musiałbym to zauważyć ponieważ przebierał się w zasięgu mojego wzroku. Chociaż biegli w swojej opinii opisali te otarcia i podbiegnięcia krwawe nie wskazali co mogło je spowodować a także kiedy powstały. Myślę, że to właśnie z powodu tych obrażeń nie pozwolono rodzinie go zobaczyć do dnia pogrzebu. Wydano go nam dopiero godzinę przed pochówkiem. Został przywieziony w trumnie do przycmentarnej kaplicy. Był ubrany i nie można było już sprawdzić jak mocno poranione było jego ciało. W związku z powyższym w dniu 24.05.2017r wystąpiłem do Prokuratury Rejonowej w Żarach z „wnioskiem o wydanie pośmiertnych fotografii Szymona”.
Vide załącznik nr 27 – Wniosek do Prokuratury Rejonowej w Żarach z datą 24.05.2017r o
niezwłoczne wydania wszystkich fotografii pośmiertnych Szymona.
I chociaż minęło prawie pięć miesięcy od dnia złożenia wniosku prokuratura nie wydała mi zdjęć jak też nie udzieliła żadnej odpowiedzi. Nie dopuszczono też do przesłuchania biegłych lekarzy sądowych wydających do sprawy zakwestionowaną opinię pozbawiając mnie tym samym prawa do zadawania im pytań. Związanych z wykonaną przez nich ekspertyzą. Służącą jako dowód w postępowaniu śledczym i sądowym. Na której bazował prokurator Mariusz Jurycy i sędzia Grzegorz Krzemiński zamiatając sprawę pod dywan prawomocnym umorzeniem postępowania. Syn był schorowanym człowiekiem i dokumentacja jego leczenia znajdowała się w 105 Szpitalu Wojskowym w Żarach. Gdyby lekarze zainteresowali się Szymonem zaraz po przywiezieniu go na SOR mogłoby nie dojść do tragedii. Przy wprowadzaniu jego danych osobowych do systemu niewątpliwie wyświetliłaby się im jego cała historia choroby i od razu zorientowaliby się, że wymaga natychmiastowej pomocy, której nie otrzymał. Reanimacja jaką wykonała Monika Daszkiewicz na zmarłym Szymonie nie może być zakwalifikowana jako właściwa pomoc medyczna jakiej wówczas potrzebował. On powinien od razu zostać przyjęty na SOR i być poddany wszechstronnej terapii. Zamiast tego otrzymał od doktora Zielke papierosa, który swoim szkodliwym działaniem mógł znacząco pogorszyć jego stan zdrowia i pośrednio przyczynić się do śmierci. Wskazując na opisane i udokumentowane okoliczności Szymona mam prawo domagać się od prokuratury rzetelnego śledztwa i pociągnięcia do odpowiedzialności lekarzy, którzy będąc do tego zobowiązani nie udzielili pomocy mojemu synowi pozwalając mu umrzeć.
Jest to czyn z art. 162 kk i taki zarzut powinien być postawiony wszystkim lekarzom, którzy pozbawili go szansy na przeżycie. Domagam się ich ścigania a także osób, które mogły przyczynić się do pogorszenia jego stanu zdrowia podczas zatrzymania i transportowania do 105 Szpitala Wojskowego w Żarach.
Wskazując na powyższe usilnie proszę o przywrócenie mi ochrony prawnej poprzez zrealizowanie mojej prośby.
Gabriel Krzyształowski
Załączniki;
27 sztuk jak ujęto w treści pisma.
Prośba zostaje opublikowana w Niezależnym Czasopiśmie Internetowym Barwy Bezprawia.
Dodaj komentarz